piątek, 7 lutego 2014

In the shadow of war

                             In the shadow of war



Autor: Bravery Opis: Lily znajduje na strychu pamiętnik. Opisuje on miłość dwóch chłopców, żyjących w czasach wojny.
Uwagi:Louis nazywa się tam tak jak normalnie się nazywa,ponieważ ona czyta ten pamiętnik po angielsku.Niektóre wydarzenia są fikcją literacką a niektóre prawdą jak np atak Niemiec na Polskę
-Proszę, Lily proszę ! Leżałam na kanapie w moim nowym domu i słuchałam muzyki na cały regulator, ignorując kwilenie mojej młodszej siostry Megan. Moja dziewięcioletnia siostrzyczka próbowała przekonać mnie, abym pobawiła się z nią w berka. Była uroczym dzieckiem ,urodę odziedziczyła po naszym tacie. Miała takie same brązowe włosy i oczy, odziedziczyła po nim również talent muzyczny. Mój ojciec Patrick Welch był gitarzystą. Występował na scenie z takimi sławami jak Michael Jackson czy Madonna.
 -Nie Megan, nie pobawię się z tobą. Dopiero co się wprowadziliśmy a ty już wymyślasz. Może dasz mi się rozejrzeć?
Tupnęła nóżką i wyszła z mojego pokoju. Rodzice kupili dom na przedmieściach Londynu. Był dwupiętrowy, miał cztery sypialnie i trzy łazienki. Mój pokój mieścił się dokładnie pod strychem, nawet na suficie znajdowało się wejście. Jako, że jestem ciekawska postanowiłam zobaczyć jak wygląda i czy jest straszny jak to w opowieściach innych. Ustałam na koniuszkach palców i pociągnęłam za rączkę. Na moją głowę spadła drabina ,zrobiona była z drewnianych szczebli ,więc nie poczułam bólu. Wdrapałam się na górę. Pachniało tam starociem i kurzem. W rogach pająki uplotły sieci. Na środku stała miedziana skrzynia, była trochę zardzewiała i zakurzona. Bez problemu otworzyłam jej wieku, ponieważ nikt jej nie zamknął na kłódkę. W środku znalazłam stary, trochę poniszczony notes, zdjęcie przedstawiające dwóch młodych mężczyzn. Pierwszy z nich miał piękny, szczery uśmiech i kręcone włosy, drugi zaś posiadał proste włosy zaczesane do tyłu. Obejmowali się jak starzy przyjaciele. Na odwrocie napisane było ,,You make me strong Lou’’. Nie wiem czy tak piszę się do przyjaciela, Wyjęłam z niej również mały krzyżyk ,był śliczny. To wszystko co tam znalazłam. Wzięłam do ręki notes, wyszłam ze strychu i poszłam do swojego pokoju, Okazało się, że to pamiętnik. Był on zapisany w dwóch językach. Jednego z nich nie rozumiałam a drugi był to angielski. Pierwszy wpis brzmiał:
                                                                                                                                  02.09.1939r Nazywam się Louis Tomlinson i mieszkam w Warszawie. Wczoraj Niemcy zaatakowały Polskę,Tata mówi, że nam nic nie zagraża. Marna mi pociecha. Staram się żyć tak jak wcześniej ,ale jest to niemożliwe. Mam dwadzieścia dwa lata, pragnę spędzać czas z moimi rówieśnikami a przez to nie mogę spokojnie wyjść na ulicę. CHORE!


 A więc jest to pamiętnik z okresu Drugiej Wojny Światowej. Zapowiada się ciekawie. Czytałam dalej.

                                                                                                                                           14.09.1939r Dawno nie pisałam, bo nic ciekawego się nie działo. Dopiero dziś mój tata tak mnie zaskoczył, ze o mało co nie zakrztusiłam się zupą. Powiedział ,że w piwnicy naszego domu ukrywa się pewien chłopak. Jego prababcia była Żydówką, więc z tego powodu jego rodziców rozstrzelano. Jest zupełnie sam, Ojciec zaoferował mu pomóc i schronienie. Nie wiem jak się poznali, nie mówił mi. Zaprowadził mnie do piwnicy, żebym się z nim zapoznał. Nazywał się Harry Styles, miał brązowe loki, zielone oczy i dołki kiedy się uśmiecha. Widziałem je dlatego, że gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Jest naprawdę miły! Jutro mam spędzić z nim dzień, żeby nie był samotny, Denerwują mnie rozkazy ojca. Myśli, że może kierować moim życiem.
 Czyli to oni byli na tym zdjęciu. Louis był bardzo przystojny, ale trochę mnie denerwował. Samolub z niego. Była Druga Wojna Światowa ludzie ginęli a on narzekał na ojca. Schowałam urazę i pogłębiłam się w lekturze dalszych wpisów.
                                                                                                                                           15.09.1939r Cały dzień spędziłem z Harry’m, Opowiadał mi o swoim życiu. Jego rodziców rozstrzelali Hitlerowcy. Ja na jego miejscu popadłbym w depresję. Bardzo go lubię mimo, że znam go dwa dni. To dziwne wiem.

                                                                                                                                          17.09.1939 r. Tata powiedział mi, ze sąsiadów wysłali do Auschwitz. Podobno za to, że dali schronienie Żydówce. Przeraziło mnie to ,przecież każdy wie co się tam dzieję. Byłem pewny, że wyrzuci Harry;ego ,ale tego nie uczynił. Nie boi się ich, silny z niego człowiek.
                                                                                                                                          21.09.1939 r. W ogóle nie wychodzimy z domu. Tata tylko może to robić, kupuje nam wtedy jedzenie. Wojna mnie przeraża. Współczuje Żydom ,ale cóż taki ich los. Dziś Harry w moich ramionach. Bolało mnie serce, nie chciałem żeby to robił. Nic nie zasługuje na jego łzy. NIC. Tłumaczyłem mu, że jego rodzice są teraz aniołami i będą go strzec oraz pilnować by Niemcy nie zrobili mu nic złego. Chyba go to nie pocieszyło, bo płakał potem jeszcze przez godzinę. Mi również łza wymknęła się z oka na widok jego cierpienia.

                                                                                                                                      01.10.1939 r. Robi się nieciekawie. Przeszukiwali nasz dom, ale na szczęście nie piwnicę. Gdyby to zrobili mama zostałaby zgwałcona a następnie postrzelona a mnie, tatę i Harry’ego wysłaliby do Auschwitz lub Treblinki. Nie wytrzymałbym tego. Ani ja, ani Styles. Jesteśmy przyjaciółmi, mówię mu wszystko. Dosłownie. Dziś zasnął na moim ramieniu. Kiedy śpi wygląda jak anioł. Kocham go…jak przyjaciela oczywiście. Jest ucieleśnieniem dobra, czystości i piękna. Nie pozwolił mojemu tacie zabić osy, wziął ją w swoje ręce po czym wypuścił. Ja bym ją zabił, lecz ja to ja.          
                                                                                                                                  09.10.1939 r . Jestem roztrzęsiony, ledwo co trzymam długopis w dłoni. Zaatakowali nasz dom. Byłem wtedy z Harry’m w piwnicy dlatego jeszcze żyje. Mamę zgwałcono na oczach taty po czym zastrzelili. Ojcu dali spokój, ponieważ jest arystokratą. Mama była prostą kobietą, lecz posiadała nietuzinkową urodę. Nie zasłużyła na taką śmierć. Jestem pewien, że za jakiś czas wyślą mnie do Auschwitz lub Treblinki. To trochę przerażające, nie chce chodzić po trupach. Tęsknię za mamą tak bardzo. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci.

                                                                                                                                           15.10.1939 r. Ludzie mowią, że Hitler do tej pory zabił 100 tysięcy ludzi. Przerażająca liczba.                                                                                                                                                                                      17.10.1939 r. Harry wziął mnie dziś za rękę. Byłem zszokowany i nadal jestem, ale nie wyrwałem dłoni. Czy on czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń?    
                                                                                                                                             20.10.1939 r. Mama zawsze mówiła mi, że prawdziwa miłość jest wtedy kiedy kochasz za jego wady i zalety. Akceptujesz go takim jakim jest .Kochasz bezwarunkowo, mimo przeciwności losu chcesz z nim być. Czy Harry czuje takie coś do mnie?

                                                                                                                                         30.10.1939 r. Od jakiegoś czasu ,kiedy przebywam z nim czuje dziwne uczucie w brzuchu. Co to jest? Chyba się nie zakochałem? Nie to NIEMOŻLIWE!
                                                                                                                                        02.11.1939 r. Pocałował mnie. Odwzajemniłem go. Haz ma takie malinowe usta. 09.11.1939 r. Siedziałem z nim na kanapie w moim pokoju, było tak jak zawsze. Nagle położył głowę na moim ramieniu i powiedział: "Kocham cię Lou. Proszę bądź ze mną na zawsze" "Bedę Haz. Nigdy cię nie opuszczę" "Na pewno?" "Póki będę żył nie pozwolę, żeby ktoś lub coś nas rozdzieliło" Kocham go tak bardzo. Na początku myślałem, ze to tylko zauroczenie jednak myliłem się.To jest najprawdziwsza miłość. Nie wstydzę się tego. Mógłbym oddać za niego życie, jest moim aniołem. Jeżeli pojedziemy do Auschwitz to chcę pierwszy umrze, nie mógłbym patrzeć na jego śmierć.
                                                                                                                                               05.10.1939 . Nie powiedziałem o nas tacie, dostałby ataku serca. Jestem z nim szczęśliwy , jeżeli można użyć tego słowa na wojnie to myślę, że ma takie znaczenie.      
                                                                                                                                           20.11.1939 r
. Zrobiłem to z Harry’m. Było cudownie. Dokładnie tak jak sobie wymarzyłem. Kocham go a on mnie. Myślę ,że to był najlepszy czas na seks. Chyba w Auschwitz tego nie zrobimy hahaha. 25.11.1939 r. Nie widziałem go cały dzień, ponieważ ojciec wysłał mnie po jedzenie. Zrozumiałem wtedy, że przetrwam bez niego. Miałem drgawki, pociły mi się ręce, serce galopowało niczym mustang na rozdrożach. Oznaki niedoboru Harry’ego Stylesa ,proszę państwa
                                                                                                                                       . 06.12.1939 Wczoraj na placu Trzech Krzyży odbył się strajk. Ludzie strajkowali przeciwko obozom koncentracyjnym.. Hitlerowcy rozstrzelali wszystkich. Co do jednego.
                                                                                                                                         12.12.1939 r. Tęsknię za dawną Warszawą, tęsknię za mamą krzątającą się w kuchni, tęsknię za szczęściem. Tylko Harry potrafi zatracić mnie w swoich szmaragdowych oczach, kosmykach brązowych włosów, uśmiechu z dołeczkami i sposobie w jaki na mnie patrzy. Dzięki tym rzeczom i samym byciu z nim, zapominam o tęsknocie, wojnie i cierpieniu.
                                                                                                                                               16.12.1939r. Tata przyłapał nas na czymś nie dla dzieci. Był rozgniewany i to mocno. Tłumaczyłem mu się, lecz nie chciał mnie słuchać. Wyrzucił mnie i Harry’ego z domu. Nie wiedzieliśmy co robić, Haz płakał, ja jednak pozostałem silny dla niego. Postanowiliśmy zaciągnąć się do wojska. Oboje wiemy, że to cholernie niebezpieczne, ale co mamy robić?
                                                                                                                                       18.12.1939 r. Mieszkamy z Harry’m w dziesięcioosobowym pokoju. Z kilkoma chłopakami zdążyłem się już zapoznać. Najbardziej polubiłem Liama. Jest wysokim chłopakiem z wesołymi oczami, ma bardzo miły i skory do żartów charakter. Naszym oddziałem, czyli tych którzy idą na wojnę kieruję podoficer Simon. Jest poczciwym starszym panem, lecz czasami dostaje ataków złości. Nasz dzień wygląda mniej więcej tak: Budzimy się o szóstej rano, mamy piętnaście minut na ubranie się, umycie zębów i posłanie łóżka. O siódmej jemy śniadanie w stołówce ,następnie mamy szkolenia. Uczą nas na nich strzelać ,przetrwania, posługiwania się nożem, taktyki wojennej, samoobrony i rozkładania min oraz obsługi granatów. Potem jemy obiad i przez dwie godziny mam czas wolny. Ja spędzam go z Harry’m. Zamykamy się w toalecie i całujemy. Nikt o nas nie wie. Po czasie wolnym sprzątamy rejony i o dwudziestej drugiej idziemy spać. Kiedy wszyscy śpią, wchodzę do łóżka Harry’ego i obejmuję go lub całuję. Nigdy nie chciałem być w wojsku, ale z Harry’m mógłbym pojechać nawet do Auschwitz.
                                                                                                                                          23.12.1939 r. Na razie nie mówili nic o wojnie. Na pewno nas na nią wyślą, lecz nie teraz. Harry bardzo się boi .Muszę przyznać ,że ja również, ale co innego zaprząta mi głowę. Do naszego oddziału dołączyła nowa dziewczyna.. Nazywa się Hanna. Ma złote, lśniące włosy, piękne brązowe oczy i nadzwyczajnie piękny uśmiech. Rozmawiałem z nią kilka razy, jej uprzejmość aż poraża, nie jest taka jak Harry który nigdy nie boi się mówić to co myśli. Polubiłem ją , często o niej myślę, o jej smukłych ramionach oraz delikatnych dłoniach które są zarazem silne i sprawne. Nie wiem jak to robi, ale przy niej czuje się inaczej niż przy Harry’m. Z nią mogę być sobą nie muszę udawać wielkodusznego Louisa. Z nią jest po prostu inaczej. To nie tak, że nie kocham Harry’ego. Kocham go całym sercem,ale…Sam już nie wiem

                                                                                                                                         27.12.1939 r. Pocałowałem ją ! Harry spał a Hanna zaproponowała, żebym poszedł z nią na kawę do kantyny. Usiedliśmy przy stoliku koło okna i zaczęliśmy rozmawiać. Nagle ktoś puścił wolną piosenkę. Poprosiłem ją do tańca mimo, że trwa wojna potrafiłem o niej zapomnieć i zatracić się w tańcu z Hanną. Było magicznie. Jednak dręczy mnie to, ze zdradziłem Harry’ego. Przecież jej nie kocham



                                   KONIEC CZĘŚCI I